Strajki klimatyczne a nauka geografii i podróże
"Świat stoi przez zagładą, którą możemy powstrzymać", "Bezprecedensowe ocieplenie", "Rezygnują z dzieci dla klimatu" – krzyczą nagłówki. Czy to wszystko prawda?
autor: Piotr Surowiecki | opublikowany: 2019-11-30 17:55 | ostatnia aktualizacja: 2019-11-30 19:01
Strajk klimatyczny zamiast szkoły? Myślę, że akurat lekcji geografii nie warto omijać, a do tego warto jeszcze podróżować po Polsce i trochę się rozglądać.
Niedawno miałem przyjemność być w Muzeum Tatrzańskim i tam można przeczytać taką informację:
Nie jest ona zaskoczeniem dla tych, którzy uważali na lekcjach geografii. Wiemy, że Mazury albo np. wzgórza w okolicach Trzebnicy to wszystko wytwory lodowca. Co to jest lodowiec? W uproszczeniu można powiedzieć, że to taka Antarktyda – kupa lodu, która przykrywa ziemię. Mieliśmy takie coś w Polsce 12 tysięcy lat temu! I trzeba sobie wyobrazić, że te 12 tysięcy lat to nie tak dawno, bo Jezus był 2 tysiące lat temu, Homer niecałe trzy, a Abraham ok. cztery. Jeśli porównamy to z dinozaurami, które miały wymrzeć 66 milionów(!) lat temu, to mówimy o całkiem niedawnej przeszłości.
I co? Mieliśmy Antarktydę (wiem, formalnie Arktykę) w Polsce, a teraz biegamy latem w majtkach po plaży. Ha, jest nawet gorzej! Bo jedno z tych wzgórz, które miał koło Trzebnicy wypiętrzyć lodowiec nazywa się Winna Góra. I w dokumentach pisanych z XIII wieku, gdy św. Jadwiga zakładała w Trzebnicy klasztor, mamy informacje o tym, że ktoś tam komuś przekazywał winnice, co świadczy o cieplejszym niż obecnie klimacie w tamtych czasach.
Czyli tydzień temu lodowce, wczoraj winnice, a dziś to co za oknem. Skąd takie szybkie i drastyczne zmiany? I to bez diesli, elektrowni, limitów unijnych, Grety i strajków klimatycznych? Nauka mówi, że… dokładnie nie wiadomo. Są różne hipotezy, ale jak je sprawdzić, jak je potwierdzić? Na myszach się nie da.
Jaki z tego wniosek? Taki, że wpływ człowieka na klimat wcale nie jest taki pewny i oczywisty, a zmiany temperatury nie są czymś niezwykłym. Jeśli dodamy do tego, że wpływowe państwa mają swoje wyraźne interesy w promowaniu "zielonej" energii, że polska emisja dwutlenku węgla w skali świata jest bardzo mała, że narzucanie wyśrubowanych limitów w jednym państwie powoduje przeniesienie produkcji do drugiego i emisję w nim już bez ograniczeń, to rozpaczliwy i alarmistyczny ton jakobyśmy stali na progu zagłady i szybko musimy zezłomować swoje samochody wydaje się zdecydowanie przesadzony.
Aktualizacja:
Krąży po sieci taki bardzo ładny wykres, długa oś czasu, której przesłaniem jest, że obecny wzrost temperatur jest wyjątkowy unikalny w dziejach świata. Tu dyskusja na ten temat: https://twitter.com/piotrsurowiecki/status/1201935754022334464.