Trudno porównywać, ale oto dwa przykłady z życia wzięte na szybkie zwijanie się katolicyzmu w Polsce.
autor: Piotr Surowiecki | opublikowany: 2020-05-27 22:55
Uczniowie podstawówki
W dwóch przykładowych klasach szkoły podstawowej we Wrocławiu (średnia grupa wiekowa) na katechezę szkolną nie chodzi już 20% dzieci. Czyli rośnie nam pokolenie, w którym kilkadziesiąt procent ludzi nie będzie miało zielonego pojęcia o wierze, choćby podstawowych informacji o przykazaniach, Jezusie, sakramentach, chrześcijańskiej moralności itd.
Gdyby zaś chcieć policzyć dzieci, które chodzą regularnie na Mszę czy do Spowiedzi to będzie to ok. 10-15% - choć to już subiektywne wrażenie na podstawie rozmów, deklaracji i spotkań w kościele, a nie dokładne dane. Czyli rośnie pokolenie, w którym regularna Msza i Spowiedź to będzie raczej dziwactwo niewielkiej części społeczeństwa.
Oczywiście w innych regionach Polski sytuacja może być inna. Pytanie tylko czy to kwestia fundamentów czy raczej opóźnienia i te procesy również zajrzą w inne części Polski.
Zwijające się media
"Ola i Jaś" - piękny, kolorowy, wartościowy i atrakcyjny tygodnik katolicki dla dzieci w wieku przedszkolnym. Śmieszna cena - 3 zł (dopiero w ostatnich miesiącach wzrosła do 5 zł), a w prenumeracie wysyłka gratis(!).
Ola i Jaś z 2011 i 2019 roku, a pod numerem nakład. Cena 7 zł za podwójny numer wakacyjny, normalnie było taniej.
Proszę zwrócić uwagę na nakład - w ciągu 8 lat zjazd z 9600 na 3800 egzemplarzy. A teraz? Zero, bo właśnie przestał być wydawany.
Czyli w naszym 38-milionowym katolickim kraju nie znajduje się już nawet kilka tysięcy rodzin, które byłyby zainteresowane takim tygodnikiem, kontaktem swoich dzieci z drukowaną katolicką kulturą. Podkreślam, że nie był to tygodnik nudny - dodatki typu gra planszowa, komiksy, płyta CD z prostymi grami, cały kolorowy, duże rysunki itp. Dzieci chętnie go przeglądały. A cena jak za paczkę chusteczek higienicznych...
Jak Irlandia?
Polacy odchodzą od Kościoła i to widać w oczach, widać po powyższych przykładach, widać po coraz bardziej pustych ławkach w kościołach. Jak bardzo? Kiedy to się zatrzyma? Czy grozi nam los Zachodu, gdzie zdrowy, wierny Kościół praktycznie przestał istnieć (bo trudno uważać za taki wspólnotę, w której np. nie praktykuje się spowiedzi)?
Trudno prorokować, to się dzieje teraz, trudno nawet ocenić bieżącą sytuację. Myślę jednak, że w Polsce nie zjedziemy do zera, że te ok. 10% społeczeństwa mocno trzyma się Kościoła i będzie przy nim trwało.
To dobrze czy źle?
A dlaczego proces odchodzenia od Kościoła jest zły? Niech przemówi za mnie Jan Paweł II: "Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa."
Ale to nie tylko kłopot dla każdego z nas osobna, ale także dla nas jako Polaków:
"Otóż nie sposób zrozumieć dziejów narodu polskiego — tej wielkiej tysiącletniej wspólnoty, która tak głęboko stanowi o mnie, o każdym z nas — bez Chrystusa. Jeślibyśmy odrzucili ten klucz dla zrozumienia naszego narodu, narazilibyśmy się na zasadnicze nieporozumienie. Nie rozumielibyśmy samych siebie."
***
W najbliższym czasie postaram się napisać co możemy konkretnie zrobić, aby próbować odwrócić ten trend.