Rzeczy najważniejsze, bez których łatwo sobie spartolić życie. O tym jak znaleźć w życiu swoje miejsce i szczęście.
autor: Piotr Surowiecki | opublikowany: 2020-03-19 19:06
Na początek trzeba wyjaśnić sobie kilka podstawowych pojęć.
Miłość
Bez zrozumienia czym naprawdę jest Miłość możemy mieć duże kłopoty z relacjami, bo dzisiaj to słowo wszędzie krąży, ale jest bardzo często źle rozumiane.
Miłość jest jedna. Ma różne odcienie (np. miłość rodzicielska, chłopaka do dziewczyny), natomiast w swej esencji, istocie to jest to samo, chodzi w niej o to samo. O co?
Miłość to nasza decyzja; kochając chcemy dobra dla drugiej osoby.
Co bardzo ważne: miłość nie jest uczuciem. Uczuciem jest np. zakochanie czy złość, ale uczucia zależą od nas w bardzo niewielkim stopniu. Szczególnie ważne jest to rozróżnienie w przypadku zakochania: w młodości można zauroczyć się szalenie w jakiejś osobie, świata poza nią nie widzieć. To uczucie jest wspaniałe, piękne i może być świetnym początkiem do budowania miłości, natomiast samo w sobie to jeszcze nie miłość.
Dlatego właśnie możemy na ślubie przysięgać miłość do końca życia, bo miłość będąca decyzją zależy od nas. Nie da się przecież obiecać uczuć, np. zakochania. Można je pielęgnować, ale nie zależą one od nas. I jeśli kilka lat po ślubie zakochamy się w jakiejś innej osobie to jest to po prostu trudność, z którą trzeba się zmierzyć, uczucie, które przyszło i które też za jakiś czas sobie pójdzie, o co warto zadbać (np. unikać spotkań z taką osobą, bardziej zadbać o swoje małżeństwo itp.). Bo miłość czasem musi działać wbrew uczuciom.
Wyjaśnia się również tutaj dlaczego Jezus zalecał nam miłować nieprzyjaciół. Czy chodzi o to, żeby tęsknić za kimś kto robi nam krzywdę, żeby czekać na niego z kwiatkiem? Nie, to szaleństwo. Naszym naturalnym uczuciem wobec wroga będzie złość, niechęć itp., ale przecież miłość to nie uczucie i w tym wypadku miłość będzie oznaczała, że np. nie chcemy zniszczenia tego człowieka czy jakiejś strasznej zemsty (co oczywiście nie wyklucza słusznej kary).
Warto jeszcze wspomnieć, że miłość szanuje wolność, bo nie zawsze dobro drugiej osoby musi być zgodne z naszymi planami.
BógPisząc o Bogu mam nam myśli Tego, o którym uczymy się w Kościele Katolickim
Bóg kocha każdego z nas właśnie taką miłością, w której chodzi o nasze dobro.
Bóg jest też źródłem wszelkiego dobra, które jest na świecie. Czułość matki, piękno młodej kobiety, odpowiedzialny mężczyzna będący oparciem, piękno przyrody czy też przyjemności - wszystko to pochodzi od Niego, a bez Niego nic z tego by nie było. Czyli wyobrażamy Go sobie jako taką jedyną żarówkę w pomieszczeniu, a dobre rzeczy są światłem - jak żarówkę zasłonimy, wyłączymy, będziemy się przed nią kryć, to odetniemy się też od tego światła. Czyli odcinając się od Boga odcinamy się też od dobrych rzeczy. Ktoś zapyta: czemu w takim razie grzechy czasem niosą trochę dobrej przyjemności? Tutaj wyjaśnienie.
Bóg nie jest bezosobową siłą, ale jest jak zwyczajna osoba, z którą można nawiązać relację, znajomość. A wiara to nie bezmyślne wypełnianie obrzędów czy klepanie pacierzy, ale właśnie nasza szczera relacja z Bogiem - relacja miłości i zaufania. Zaufania, bo diabeł też wierzy w Boga (w to że Bóg jest), ale chodzi o to, żeby wierzyć Bogu.
Plan, czyli jak być szczęśliwym na właściwej drodze życia
I teraz najważniejsze: ten Bóg, który stworzył tyle pięknego i dobrego, ten Bóg, który nas kocha najmocniej jak się da, a zatem chce dla nas samego dobra, ma pewien plan na nasze życie. Ten plan uwzględnia to byśmy byli szczęśliwi, by nasze życie miało sens, byśmy wykorzystali swoje talenty. Jest jednak pewne "ale".
Bóg stwarzając człowieka dał mu wolność. I dlatego by podjąć ten plan to my musimy się zgodzić. On sam nic nie może narzucić, bo nie po to dał nam wolność, aby nas ograniczać.
Musimy zatem chcieć oddać się Bogu. Wyrzec się swojej woli, swojego pomysłu na życie, a zaufać temu Bożemu, rzucić się w Jego objęcia i pójść tam gdzie nas poprowadzi. Trudne? Jak cholera! Też się z tym długo zmagałem.
Jak pokazują jednak świadectwa wielu ludzi i czego ja też doświadczyłem w swoim życiu: Bóg jest niesamowicie hojny. Jeśli coś mu oddasz to on z nawiązką ci to wynagrodzi.
Dwa przykłady z mojego życia, bardzo ogólnie napisane, bo nie chcę się uzewnętrzniać.
Przykład I. Bardzo czegoś pragnąłem w życiu i nie była to rzecz błaha, ale taka z najważniejszych. Szukałem długo, wiele lat, próbowałem i nic. W końcu zniechęcony tymi próbami oddałem to Bogu mówiąc, że "ja już tego nie chcę, zrób Boże ze mną co zechcesz". No i po miesiącu Bóg mi to dał - rozpoczęła się najpiękniejsza przygoda mojego życia, która wciąż trwa.
Przykład II. Przyziemny, finansowy. Była do podjęcia decyzja - wiedzieliśmy jak postąpić zgodnie z Bożą wolą, ale to kosztowało. Mimo to się zdecydowaliśmy, a już 2-3 miesiące później w pracy nastąpiła nieoczekiwana podwyżka (bo zawsze wcześniej i zawsze później podwyżki były o innej porze roku), bardzo zbliżona do tej właśnie kwoty, którą zdecydowaliśmy się poświęcić.
Oczywiście to wszystko musi odbywać się w pełnej szczerości i ufności wobec Boga. Może anegdota trochę to wyjaśni. Przychodzi kupiec do mędrca i mówi: "Powiedziałeś, że jak ktoś myśli tylko o Bogu i ucieka od pieniędzy czy zaszczytów to one same do niego przyjdą. Ja tak zrobiłem i wcale do mnie nie przychodzą!". Na to mędrzec: "A bo ty może i od nich uciekasz, ale cały czas się za siebie oglądasz czy one na pewno cię gonią!".
Czyli jeszcze raz, bo to ważne: powierzamy się zupełnie Bogu i mówimy Mu, że chcemy w swoim życiu realizować Jego Wolę, a nie swoje zamierzenia. Jest to oczywiście możliwe tylko wtedy, gdy kochamy Boga i mamy do Niego zaufanie.
Jak to zrobić w praktyce?
Czy zatem nie mamy realizować w ogóle własnych pomysłów i pragnień, a każdego dnia rano czekać na znaki z nieba? Nie.
Po pierwsze musimy podjąć szczerą decyzję i powiedzieć o niej Bogu.
Jeśli rzeczywiście czujemy się gotowi by iść przez życie zgodnie z Bożym planem (może dlatego, że tak Mu ufamy, ale może też dlatego, że życie dało nam tak popalić, że nie mamy już wyboru) to zwyczajnie na modlitwie trzeba Mu o tym powiedzieć swoimi słowami. Czy to w domu, czy w ciszy kościoła, a może na modlitwie po Komunii.
I co dalej?
Przede wszystkim - gratulacje! Zaczynasz nowe, piękne życie!
Trzeba się ukierunkować na dobro, unikać grzechu, modlić się, spowiadać, a Pan Bóg już nas jakoś poprowadzi.
Wskazówką są wszystkie przykazania i nauka Kościoła. To nie są zakazy, to są po prostu dobre rady. Czy jak nawigacja mówi ci "skręć w prawo" to znaczy, że łamie twoją wolność, że zabrania ci skręcać w lewo? Nie, ona wie, że jadąc w lewo stracisz czas, benzynę i nie osiągniesz celu, do którego dążysz (albo osiągniesz go później i z problemami). Tak właśnie jest z przykazaniami i zaleceniami moralnymi Kościoła.
I to tyle rzeczy najważniejszych. Każdy wątek można jeszcze tutaj rozwinąć i być może będę to robił w kolejnych artykułach. Teraz decyzja należy do ciebie. I to ty masz najwięcej do wygrania, ale też najwięcej do stracenia.